Rose wbiegła do
samochodu i nie mogła się doczekać, kiedy tata wciśnie pedał gazu. Mama
schowała do bagażnika kufer, a bezimienną sowę posadziła koło dziewczynki. Hugo
za karę musiał zostać w domu, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio, wręcz
cieszył się, że nie będzie musiał oglądać wzruszającej sceny pożegnania
ukochanego dziecka z rodzicami. Zawsze był zazdrosny o siostrę, ale nie
próbował niczego w sobie zmienić, aby to on był tym najlepszym. Wolał rozrabiać
na całego. Ale to normalne u chłopców w jego wieku.
Ron Weasley
odpalił samochód. Wyjechał z podjazdu. Była godzina ósma. Na ósmą trzydzieści
mieli być na peronie, więc wcisnął gaz do dechy i ruszył w kierunku dworca. Po
drodze opowiadał córce o Hogwarcie, dementorach, hipogryfach. Ach! Jakie to
było fascynujące! Rose wierciła się na swoim miejscu nie mogąc opanować nerwów.
Wiedziała, że była bardzo dobrze przygotowana na ten rok. Przeczytała prawie
wszystkie książki do zaklęć, a niektóre nawet ćwiczyła, z użyciem patyka, gdyż
bała się, że jeżeli użyje czarów to jej nie przyjmą.
Nawet się nie
obejrzała, kiedy byli już na miejscu. Wzięła sowę i szybko wyszła z samochodu.
Zobaczyła mnóstwo dzieci z kuframi, ubranych w szaty czarodziejskie,
spieszących się z rodzicami na peron. Z wrażenia zaniemówiła. Hermiona tyrpnęła
córkę łokciem, na znak że już muszą iść.
- Gotowa?
- Pewnie!
Szybkim krokiem ruszyli w stronę wejścia. W środku były
ruchome schody prowadzące na różne perony. Czarodzieje szli w dół. Rose omal
nie spadła ze schodów, tak szybko chciała znaleźć się już przy przejściu na 9 i
¾ . Nie wiedziała gdzie to jest. Rodzice pokazali jej ścianę z szarych cegieł.
Wiedziała co ma robić. Jej emocje wariowały, zapomniała o rzeczywistym świecie
i pogrążona w marzeniach przebiegła przez ścianę. Obejrzała się. Rodzice szli
tuż za nią. Obróciła się ponownie.
- WOW!
Morskim oczom dziewczynki ukazał się ogromny,
czerwono-czarny pociąg. Na lokomotywie widniał napis ,,Express Londyn- Hogwart”.
Nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Przytuliła mocno rodziców.
- Skarbie, dasz
sobie radę? – zapytał tata.
- Nie wiem, tato,
bez was będzie trudno. – jej oczy zabłyszczały od kręcącej się w nich łez. –
Nienawidzę pożegnań.
Słone łzy spływały jej po policzkach jednocześnie ze smutku,
przerażenia i szczęścia. Była gotowa. Pociąg zatrąbił. Ostatni raz uściskała
rodziców i weszła do pociągu. Zaczęła szukać wolnego przedziału dla siebie. Ale
nagle przypomniała sobie, że zapomniała bagażu! Najszybciej jak tylko mogła
wybiegła z pociągu, ale nie mogła znaleźć rodziców z jej rzeczami. Rozpaczliwie
biegała po peronie, oglądając dzieci wsiadające do expressu. Przed pociągiem
panował zgiełk. Wszyscy przepychali się, aby wepchać swoje dzieci do pojazdu.
Tylko mała Rose szła w kierunku przeciwnym do wszystkich. Zaczęła płakać. Rona
i Hermiony nigdzie nie było. Myślała, że to koniec, że nie zdąży i straci swój
niecierpliwie oczekiwany rok.
- Rose! Rose! –
usłyszała wołanie jedenastolatka.
- Mamo! Dzięki
Bogu. Już myślałam… wzięła bagaż i w ostatniej chwili weszła do kolei. Usiadła
w pierwszym lepszym wolnym przedziale i pomachała rodzicom przez okno. Nagle
zagrzmiał świst i pociąg ruszył. Rose założyła szaty , usiadła i pogrążyła się
w marzeniach. Uwielbiała marzyć. Sowa hukała jej koło uszu, dudniący dźwięk kół
i krzyki uczniów nie przeszkadzały jej w dumaniu. Oparła blond głowę o okno. Wsłuchiwała się w
odgłosy wokół niej. Zaczął padać deszcz. Delikatne krople spływały po szybie i
urządzały wyścigi, która pierwsza spadnie z okna. Zasłony delikatnie muskały
twarz przyszłej pierwszorocznej, dając jej przy tym poczucie bezpieczeństwa.
Nigdy wcześniej się tak nie czuła. Mogła myśleć. Myśleć o Hogwarcie i nikt jej
nie przerywał. No… może nie.
- Oddawaj to! To
mój kot Scorpius!
- To go sobie weź
! Hahahaha ciamajda!
Mały Scorpius
Malfoy miał charakterek po tacie. Dokuczał dzieciom, zabierał im rzeczy i
wywyższał się, że jego rodzice pracowali niegdyś dla Czarnego Pana. Uczniowie się
go bali. Był na drugim roku w Hogwarcie, więc uważał się za nie wiadomo kogo.
Tym razem jego ofiarą padł kuzyn Rose, Albus Potter.
- O,
Rose, cześć. – zagadał do swojej kuzynki Albus.
- Hej.
Tyle trwała ich
rozmowa. Chłopiec biegał za Scorpio wołając, żeby oddał mu Juliana (tak miał na
imię kot Albusa). Rose nie mogła powstrzymać śmiechu. Wyglądało to bardzo
zabawnie. Myślała, że wreszcie ktoś koło niej usiądzie, ale najwidoczniej tym
razem się myliła. Połowę podróży spędziła sama, wyobrażając sobie zamek, który
mama i tata pokazywali jej na zdjęciach. Czy będzie taki sam, a może inny? Czy
będzie ją uczył słynny Rubeus Hagrid, a może Dumbledore jeszcze żyje? Może będzie
szukającą w drużynie quidditch’a tak jak wujek? A może jednak ścigającą, jak ciocia? To
wszystko ją przerosło. Nie wiedziała, co ją czeka w Hogwarcie.
- Przepraszam, mogę się dosiąść?- Rose została
nieoczekiwanie wybudzona z marzeń.
- Tak, pewnie, siadaj.
Do Rose dosiadła
się dziewczynka, prawdopodobnie w tym wieku co ona. Była dużo niższa od córki
Rona i Hermiony, miała krótkie, czarne włosy, i średniej wielkości piwne oczy.
Uwagę przykuwały piegi porozsypywane na całej twarzy dziewczynki. Ciemna
karnacja wyróżniała ją z pośród pozostałych uczniów. Mały nosek, bordowe usta
ozdabiały jej twarz o mocnych rysach. Ubrana była w bordową koszulkę i jeansy.
Była ładna, ale nie ładniejsza od Rose.
- Jak się
nazywasz? – spytała siadając obok koleżanki.
- Rose. Rose Weasley,
a ty?
- Moly Finnigan.
- Masz na imię tak
samo jak moja babcia.
- EJ! Ty jesteś
córką Rona i Hermiony?! – Molly ze zdziwieniem popatrzyła się w oczy Rose.
- Tak. A co? Coś
się stało? Skąd znasz moich rodziców?
- Każdy ich zna.
Tak właśnie
rozwinął się pierwszy temat do rozmowy przyszłych przyjaciółek. W swoim
towarzystwie czas spędzony w pociągu mijał im szybciej. Rose dowiedziała się,
że rodzicami Molly są Seamus i Padma Finnigan. Coś jej mówiły te nazwiska, ale
nie mogła sobie przypomnieć. Ach tak! Jej wujek, Harry, był na balu
Bożonarodzeniowym z Padmą Patil! Opowiedziała koleżance o tej historii, ale nie
zdążyła, gdyż kolej zatrzymała się, a ktoś grubym tonem zakrzyczał:
- Wysiadać, pirszoroczni! Pirszoroczni, do mnie!
Hahahahah Seamus <33
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń